wtorek, 15 grudnia 2009

Probostwo w Borley


Probostwo w Borley ma opinię najbardziej nawiedzonego domu w całej Anglii, zostało wzniesione w roku 1863 przez wielebnego Henry'ego Dawsona Ellisa Bulla, który zamieszkał tam razem z rodziną. Pierwsze odnotowane wydarzenie paranormalne miało miejsce w godzinach popołudniowych 28 lipca 1900 roku. Wtedy to Ethel Bull, jedna z córek wielebnego duszpasterza, przebywająca w towarzystwie swoich sióstr, po raz pierwszy ujrzała widmową zakonnicę. Ta zjawa wcale nie musiała być zakonnicą, przekonanie to wynikało chyba z wyglądu zjawy: postaci kobiecej ubranej w ciemne, jak u mniszki szaty. Według niektórych źródeł probostwo Borley zostało wzniesione na miejscu na terenie XIII-wiecznego męskiego klasztoru, który utrzymywał kontakty z pobliskim klasztorem żeńskim. Pogłoska łącząca ze sobą te dwie instytucje głosiła, że mnich i zakonnica zakochali się w sobie, ale zostali zabici, zanim udało im się zbiec. Choć ta historia wydaje się być mało autentyczna, to pasuje do odkrycia części murów poprzedniej budowli, pochodzącej mniej więcej z tego okresu. Ethel Bull była w towarzystwie dwóch swoich sióstr, wracały z przyjęcia. Cała trójka weszła do ogrodu i wszystkie ujrzały jakąś postać spacerującą nad strumieniem, który przepływa przez teren probostwa. Wygląd zjawy i jej sposób poruszania się przestraszyły dziewczęta, ale czwarta z sióstr, przywołana na miejsce zdarzenia, najwyraźniej nie uważała owej postaci za dziwaczną i gdy zjawa zatrzymała się, podeszła, by się z nią skontaktować. Wtedy postać nagle znikła. Niektóre z sióstr widywały tą zjawę kilkakrotnie, a pewnego dnia w listopadzie 1900 roku Ethel i pracująca na probostwie kucharka dostrzegły tę postać opierającą się o furtkę.
Jeśli chodzi o duchy ukazujące się wewnątrz probostwa, Ethel pewnego razu, tuż po przebudzeniu, ujrzała stojącego przy jej łóżku ciemnowłosego, wysokiego mężczyznę w wysokim kapeluszu. Duch zniknął, gdy dziewczyna zareagowała na jego obecność. Ethel dwukrotnie odczuła także, że w pobliżu ktoś się znajduje, choć nikogo ani niczego nie widziała. Ethel żyła bardzo długo, zmarła w wieku 93 lat w 1961 roku, prawie sto lat po wybudowaniu probostwa. Do końca życia trwała w swej opowieści. Oto jej argumentacja: „Po cóż by miała kobieta stara jak ja, czekająca na spotkanie ze Stwórcą, opowiadać jakieś bajeczki?”

W latach 1916-1920 na probostwie mieszkali państwo Cooper. Pan Cooper był stajennym i ogrodnikiem rodziny Bullów. Cooperowie także odczuli działalność poltergeista, między innymi słyszeli odgłosy przypominające tupanie łap wielkiego psa. Widzieli też w swojej sypialni zjawę jakiegoś karzełka, która następnie znikła. Innym razem słyszeli hałasy przypominające tłuczenie wszystkich naczyń znajdujących się w kuchni, choć po obejrzeniu pomieszczenia okazało się, że nic nie zostało naruszone. Cooper dostrzegł również kiedy indziej z okna swego pokoju widmowy pojazd zaprzężony w czarnego konia, wjeżdżający na dziedziniec probostwa, gdzie się natychmiast zdematerializował. Cooper widział także, podobnie jak Ethel Bull, widmową zakonnicę i obserwował ją (zakonnicę) przez kilka sekund, zanim weszła do domu.

W lipcu 1937 roku nowy pastor Henning z żoną i jednym z członków ekipy badawczej Markiem, przebywali w bibliotece, znajdującej się na parterze i wychodzącej na ogród. Henning upewnił się, że wszystkie drzwi i okna były pozamykane, jedynie przez francuskie okno można było dostać się do pomieszczenia, w którym się znajdowali. Nagle usłyszeli, że ktoś otwiera drzwi. Do uszu wszystkich doszedł dźwięk kroków w korytarzu od strony kuchni oraz coś, co przypominało szelest długich, wlokących się po ziemi szat. Zebrani słyszeli jak ten ktoś zbliża się korytarzem do biblioteki; nagle jeden z nich podbiegł i otworzył drzwi na oścież, by przeciwstawić się temu, co znajdowało się po drugiej stronie. Nie dostrzegli niczego, dźwięki ucichły.

W kwietniu 1942 roku Henning zauważył także inne zjawiska paranormalne zachodzące w kościele w Borley. W czasie II wojny światowej obowiązywało zaciemnienie, więc lampka, która zawsze płonęła przed tabernakulum, musiała być na noc gaszona; w tym czasie kościół był zamknięty. Każdego dnia, wchodzący do świątyni, by zapalić lampkę, przekonywali się, że usunięto z niej knot. Aby to się więcej nie zdarzało zainstalowano wokół lampki masywne osłony, ale znaleziono je nazajutrz rozrzucone po posadzce. W późniejszym okresie tego samego roku Henning oprowadzał kogoś po kościele. Nagle usłyszeli grające organy. Gdy tylko ksiądz wszedł do kruchty, muzyka umilkła. Po zbliżeniu się do organów, przekonali się, że klawiatura instrumentu jest zamknięta na klucz. Henning był pewny, że nikt nie zdołałby się wymknąć tak, by go nie zauważono.

Wielebny Henning za zgodą biskupa wystawił probostwo na sprzedaż, ponieważ od początku uważał budynek za zbyt obszerny dla swojej rodziny i wolał zamieszkać w pobliskim probostwie w Liston. Sprzedaż nie obyła się bez problemów, ale probostwo zostało ostatecznie zakupione przez Jamesa Turnera, pisarza, który udzielił pomocy Henningowi, przepisując na maszynie jego sprawozdanie z minionych wydarzeń, opublikowanych następnie pod tytułem „Nawiedzone Borley”. Kiedy Turner przepisywał rękopis Henninga, stojąca obok niego lampka została nagle zmieciona ze stołu, jakby przez jakąś niewidzialną siłę.

W 1951 roku James Turner sprzedał domek znajdujący się na terenie probostwa i całą parcelę Robertowi Baconowi i jego małżonce. Nowi właściciele zamieszkali tam razem z synem i córką oraz rodzicami pani Bacon, Williamsami. Pewnego razu pan Williams pracował na tyłach domku (nawiasem mówiąc sam budynek probostwa spłonął w 1939 i został zburzony w 1944 – dop. Redbull), gdy nagle usłyszał kroki kogoś idącego za nim. Sądząc, że to jego zięć odezwał się do niego, lecz nie otrzymał odpowiedzi. Odwrócił się i nie zobaczył nikogo. W sierpniu 1953 roku pan Williams zobaczył sunące za oknem popiersie czarno odzianej postaci z czymś w rodzaju mnisiego kaptura na głowie, co wydaje się odpowiednikiem widmowej zakonnicy. Mimo, że przeszukał teren nie znalazł niczego ani nikogo. Syn Baconów, Terry, oświadczył iż trzykrotnie widział widmową zakonnicę, zwrócił przy tym uwagę, że unosiła się ona około 1 metr nad ziemią. Pani Bacon kilkakrotnie była świadkiem zjawisk paranormalnych np. relacjonowała, że przedmioty gospodarstwa domowego znikały i ponownie się pojawiały. Pewnego razu pani Williams usłyszała za sobą coś, co przypominało sapanie psa lecz nic nie zauważyła.

Latem 1954 roku Philip Paul, wybitny badacz zjawisk metapsychicznych i były członek komitetu Klubu Duchów, rozpoczął na terenie dawnego probostwa długie prace wykopaliskowe. Dały one co prawda skąpe rezultaty, ale na skutek tych badań zainteresowały się sprawą nawiedzonego probostwa w Borley środki masowego przekazu. Jedynym ważnym odkryciem było odnalezienie szczątków muru, co dowodzi, że na tym terenie stał dawniej jakiś budynek.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz